Historia ma jednak swoje prawa, a sprawiedliwość często niespodziewanie przychodzi. Ona też zarządziła zapewne, że w czasie, gdy w Polsce zaczęła świtać wolność państwowa i narodowa – gdy zanosiło się na to, że chłopi mieli zrzucić z siebie resztki krępujących ich kajdan niewoli politycznej i społecznej i stać się równymi wszystkimi Polski odrodzonej obywatelami – znalazł się człowiek, który głęboko odczuł i pojął życie chłopa, który obwieścił światu całemu, że on jest, że on żyje i żyć będzie.
Tym człowiekiem jest ten, którego imię jest dziś na ustach wszystkich, jest nim Władysław Reymont. W wielkim dziele odmalował on w naturalnych zupełnie barwach głębiny życia wsi polskiej. Z mistrzostwem właściwym sobie przelał to na papier, przeniósł do wielkiej i mądrej księgi. Pisząc tę księgę nie wchodził w świat teorii i marzeń, nie szukał geniuszów i idealistów, często nienaturalnych, nie malował urojonych bohaterów, odtworzył życie wsi tak, jak je widział.
Polska posiada wielu sławnych powieściopisarzy, historyków, poetów, którzy opiewali bohaterskie czyny ludzi niemal jednej, bo szlacheckiej warstwy, rządzącej długie wieki Polską. Mimo licznych i szlachetnych porywów jednostek, Polska nie zdobyła się na to, by chłopa zrobić obywatelem i jako taki nie znalazł on należytego mu miejsca u pisarzy ani u poetów.
[...]
Bohater Reymonta – Boryna nie stanowi jakiegoś nadzwyczajnego typu. Zwykły to kmieć wiejski, harujący na swojej roli, powiększający swoją fortunę kosztem własnego szczęścia i swojej rodziny; posiada wiele zalet, ma też i wiele błędów, przy tym wszystkim kocha nade wszystko po swojemu tę ziemię, na której pracuje i gotów w jej obronie poświęcić wszystko, nawet życie.
Liczba, pracowitość, wytrwałość i zdrowie, stworzyły ze stanu chłopskiego tę silną podstawę, bez której się państwo pomyśleć nie da. W chłopie żyje i odradza się Naród, z niego czerpie swoją siłę państwo, on jest czynnikiem porządku i spokoju. [...]
Takich wartości nie wolno chować pod korcem, one powinny i muszą być odpowiednio ocenione i zużytkowane. Wiemy, że powieść Reymonta zrobiła już bardzo wiele pod tym względem, wiemy, że przez nią uczynił on olbrzymią przysługę tak Polsce, jak i polskiemu ludowi. Toteż poczuwając się do obowiązku wdzięczności lud polski ze wszystkich okolic naszego kraju przybył tu w dziesiątkach tysięcy, ażeby Ci Panie złożyć hołd należny.
Wierzchosławice, 15 sierpnia
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
Śmierć Stefana Żeromskiego. Poznanie się na Helu; rozmowy o bolszewizmie i konieczności idei wielkiej (echa w „Przedwiośniu”). Prostota, niedostatek – mieszkanie na ul. Wspólnej w zapadłej oficynie, później na Zamku.
Ciężko odczuł to, że ominęła go nagroda Nobla (dostał Reymont); nagroda państwowa i przyjęcie u Żeromskiego (Zenon Przesmycki i Lorentowicz). Przykrości z powodu „Przedwiośnia”, tragiczne nieporozumienie. Choroba długa w Konstancinie, obawa śmierci, ciągła obecność lekarza; cieszył się zapewnieniami, że wygląda lepiej… W gorączce rozmawiał ze mną. Rekonwalescencja. Odstawiłem go autem do Warszawy.
Warszawa, 20 listopada
Maciej Rataj, Pamiętniki 1918–1927, oprac. Jan Dębski, Warszawa 1965.